DZIEŃ ZERO.
Wyjazd z Wojkowic w sobotę o 9. wieczorem dwoma samochodami, Mieciek traktorem o 4. rano.
O 23. jesteśmy w gościńcu Gościniec 6km za Połańcem. Nocleg.
NIEDZIELA. Od 10 rozpoczynamy
składać tratwę, pracujemy do 21.
PONIEDZIAŁEK. Rano kończymy montaż, robimy zakupy uzupełniające i o 11:30 jesteśmy
gotowi do startu.
225km, godzina 11:40. Ruszamy. Woda w dolnej granicy stanów średnich. Prąd szybki 4 - 5km/h
Płynie się dobrze, baczymy tylko aby wiatr nie zniósł nas za blisko brzegu. Pojawiają się tyczki i wiechy.
247km. Most drogowy pod którym gubimy drugie wiosło, a tuż za nim wpadamy na rafę i nieruchomiejemy.
Zaczynalać jak z cebra, a po chwili
bije gradem. Postanawiamy nocować.
WTOREK. Schodzimy z rafy, aby po kilkudziesięciu metrach utknąć na mieliźnie w pobliżu miejsca lądowania w 2012r.
Ściągamy się za pomocą kotwicy wywiezionej kajakiem bezzałogowym.
255km Prom w Tarnobrzegu. Mijamy go w miarę bezpiecznie. Za przewozem widok na
kościół i klasztor dominikanów (Sanktuarium Matki Boskiej Dzikowskiej przed którym to
zawiązano Konfederację Dzikowską 1734r)).
260km Spotykamy pierwsze tyczki i wiechy w nurcie, a także łódź z pracownikami Wisły.
Mówią nam, że płyniemy po złej stronie i przeciągają nas pod prawy brzeg. Ostrzegają nas również,
mówiąc o konieczności przepłynięcia za niedługi czas pod brzeg lewy. Od wędkarza przy brzegu dostajemy 5 krąpi. Zajęci tym i owym
z opóźnieniem zauważamy tykę przy lewym brzegu (powinniśmy ją zostawić z prawej burty.) Wściekłe wiosłowanie niewiele pomaga
i lądujemy na mieliźnie. Ściągamy się sprawnie, (Misiu ratuje Tadka przed wciągnięciem pod tratwę)
ale przy wyrywaniu kotwicy Tajemnik wpycha palec gdzie drugiemu niemiło.
Słysząc jego bolesną skargę Misiu zwalnia linkę kotwicy, ale jest już za późno. Po wyjęciu ręki z wody Tajemnik widzi, że koniec jego palca
wskazującego smętnie zwisa na kawałku skóry. Misiu urywa go i z rozmachem wyrzuca za siebie. Teraz można już owinąć kikutek w szmatkę kuchenną.
Dalej płyniemy bez przeszkód. Koryto Wisły zwęża się i pogłębia, po brzegach ostrogi.
Wreszcie widzimy starówkę Sandomierza.
269km Lądujemy przy wodowskazie (165cm), przed przystanią statków spacerowych. Tajemnik jedzie wcześniej zawezwaną karetką
do szpitala. Tam wesoły chirurg modeluje mu palec za pomocą narzędzia przypominającego nożyce do blachy i wydającego podobne dźwięki.
Ponieważ Tajemnik odwraca oczy od tej jakże interesującej czynności dowiaduje się od chirurga, że jest miętki, a nie twardy.
ŚRODA Przedpołudnie spędzamy w poczekalni szpitalnej, wieczór przy ognisku
CZWARTEK. Ok. 10:00, lekko ocierając się o Marię odbijamy od nabrzeża
Stan wody 155. Maria goni nas, lecz 500m za mostem zawraca. Ostatnie spojrzenie na Sandomierz.
Płynie się dobrze, tyczki i wiechy w niewielkim stopniu korygują nasz spływ.
279,7km Ujście Sanu. Od tego miejsca zaczyna się WISŁA ŚRODKOWA,
ale to jeszcze nie to. Rzeka rozszerza się, prąd słabnie (2-2,5km/h). Brzegi umocnione, koryto
regularne, nieciekawie. Spotykamy znajomych Pracowników Wisły. Mówia, że do ujścia Sanny (15km) szlak jest wytyczony,
dalej to nie ich sprawa. Wpadamy na mieliznę, lecz tratwa daje się ręcznie zepchnąć. Trochę dalej, przy
lewym brzegu ostrogi sięgające środka koryta.
Na wzgórzu zabudowania Zawichostu.
287,8km Zawichost. Przewóz przez rzekę. W zamierzchłych czasach było tu ujście Sanny, teraz sztucznie przesunięte o parę kilometrów.
292km Piotrowice. Na lewym brzegu ostrogi i daleko w koryto wyprowadzony nasyp drogi. To przygotowane
budowle pod most pontonowy, gdyby ten w Annopolu został zniesiony przez wodę.
Płyniemy wzdłuż wielkiej mielizny z widokiem na białe pionowe skały Wyżyny Lubelskiej.
U ich stóp płynie Sanna.
Z prawej strony wynurza się wielka łacha z zatoką na końcu. Po stojącej wodzie , na dwóch wiosłach (1km/h) wpływamy w nią
i lądujemy. To już przedsmak Wisły Środkowej.
PIĄTEK Dzień wstaje ponury, deszczowy i wietrzny. W połączeniu z koniecznością zakończenia spływu w niedzielę i
wielką niewiadomą co do możliwości lądowania za Annopolem, mamy wystarczającą ilość przesłanek do podjęcia decyzji o
pozostaniu na miejscu. Zajmujemy się tym i owym, lecz koło południa wyczerpują się nam zapasy.
Wysyłamy Jarka do Annopola. Grilujemy do późna w noc.
SOBOTA Do przepłynięcia mamy ok. 2km do Opoczki Małej (nie mylić z Opoką Dużą), wioseczki leżacej na brzegu 2km
od Annopola i 2km od mostu. Ok. 10.00 zwijamy interes.
Płyniemy blisko prawego brzegu wypatrując lądowiska. Widzimy miejsce, gdzie wiejska droga dochodzi do rzeki,
tuż przed progiem skalnym ciągnącym się daleko na środek. Przybijamy do brzegu i cumujemy.
297,5km Opoczka Mała. KONIEC SPŁYWU
Tajemnik z Misiem jadą do Sandomierza po samochody, Jarek w tym czasie gotuje żurek.
NIEDZIELA Od rana rozbieramy tratwę, a po przyjeździe Mietka ładujemy przyczepę.
Według kilometrażu Wisły przepłynęliśmy 72,5km. GPS zliczył 74,5km
POWRóT