19 - 25 maj 2009.
Uczestnicy: Rudy, Tajemnik, Misiu, Jarek, Tadek
DZIEŃ PIERWSZY
W samo południe, we wtorek 19 maja wysiadamy na stacji w Augustowie, gdzie czeka na nas Misiu z zestawem
transportowym firmy Szot. Ruszamy przez Suwałki do Filipowa nad Rospudą (60km, 240 zł).Wyładowujemy się
za miastem
na łączce. Rzeczka wielkości Jaworznika, płytko, nurt bystry. Po skromnym posiłku (duże pół)
wodujemy. Pierwsze kilkaset metrów
szorujemy dupami po żwirowym dnie.
Za mostem na drodze Suwałki - Kowale, prąd zwalnia,
rzeka
staje się głębsza. Uwagę zwracają
wysokie brzegi
doliny, która od Filipowa aż do cofki jeziora Rospuda pod Augustowem jest w zasadzie wąwozem
wciętym na 10 - 20 metrów w dość płaski teren. Wpływamy w laski łęgowe i musimy
forsować
tamę bobrową. Nurt zwalnia i wypływamy na otwarty teren zarośnięty trzcinami. Krótka
walka ze
zwaloną olchą i wpływamy na zamulone J. Długie (1250m). Za jeziorem Rospuda płynie w otoczeniu łąkowym
(mimo to konieczna jedna przenoska przez zwalone drzewo), później między zabudowaniami wsi Matłak i wpada do dużego (3500m)
J. Garbaś.
Przy dużej fali przepływamy go w poprzek, do widocznej wiaty na polu namiotowym.
Są tam wszelkie wygody.
Zakładamy biwak oraz pułapkę na ryby.
Jest to 13km szlaku.
DZIEŃ DRUGI Po noclegu pod wiatą i odtrąbieniu wsiadanego ruszamy
na południe, ku wypływowi Rospudy z jeziora.
Po drodze wyciągamy
Za jeziorem rzeka wpływa szybkim nurtem w łęgowy las. Napotykamy pierwszą przeszkodę
, tuż za nią ostry zakręt rzeki a ciut wcześniej P... kołek w rzece.
Na szczęście z wysuszeniem tego i owego nie mamy problemu.
Odcinek o charakterze przełomu ciągnie się przez 4 - 5 km z umiarkowanymi trudnościami.
Za miejscowością Bakałarzewo
i mostem na trasie Suwałki - Olecko wpływamy na rynnowe J.Sumowo (dł. 3,4km, szer. do 400m). Jest to
20km Za nim dolina rozszerza się
i zabagnia. Rospuda meandruje w olsach. W rzece nurogęsi (mergus merganser), oraz
łabędź krzykliwy (cygnus cygnus), wielka rzadkość.
Wpływamy na długie i wąskie (5,8km, 400m) J. Bolesty i po kilkuset metrach
lądujemy na prawym brzegu, na bezdrzewnym cyplu. To 28km. Burzliwa uroczystość wieczorna
powoduje, że postanawiamy spać pod gołym niebem, jednak niespodziewana ulewa zmusza nas do postawienia namiotu.
Rudy w tym czasie wypłynął na połów, ale ktoś mu złośliwie splątał wędkę. Na drzewie wisi deska z nr telefonu
właściciela polany,
lecz nikt nie odpowiadał na nasze próby kontaktu.
DZIEŃ TRZECI> Po śniadańku
Przepływamy przez jezioro i po 500m rzeki napotykamy tamę, dawniej młyńską,
i elektrownię. Lądujemy i przeciągamy kajaki. Jest to 34km spływu
Dolina, a raczej wąwóz jest niewiele szerszy niż rzeka i głęboki na kilkanaście
metrów. Z otaczającego płaskowyżu zupełnie niewidoczna.
Na zboczach stanowisko sasanki łąkowej (Pulsatilla pratensis)
, niestety, już przekwitłej. Dalej płyniemy wśród trawiastych wzgórz. Na niektórych widać
kopulaste budowle>Jest to pozostałość Fortyfikacji Prus Wschodnich - na tym odcinku zwaną
Masurische Grenzstellung będącą częścią tzw Ostpreussenschutzstellung. Budowę ich rozpoczęto na wiosnę 1940r
Rzeka jest
pełna wody, otoczenie też
bardzo miłe - jeden z najładniejszych odcinków.
Za Raczkami wpływamy znów w okolice leśne.
43km dopływamy do przysiółka Chodorki i
lądujemy na polu namiotowym. Jest tam miła
wiata ze z legowiskiem i stołem.
A także otwarta
toaleta.
W nocy kapie z
sufitu.
DZIEŃ CZWARTY Zaraz za Chodorkami wpływamy w lasy Puszczy Augustowskiej. Rzeka szeroka, brzegi niskie.
W wodzie nurogęsi
Bywają też miejsca trudne
49km Dopływamy do pewnego świętego miejsca, które nazywa się Święte Miejsce.
Kapliczkę wystawiono w 1990r na pamiątkę Jaćwingów, którzy dzielili tu łupy po każdej udanej wyprawie na Mazowsze
W ogródku rzeźba Jana Pawła II, chociaż niektórzy twierdzą że to
Bohdan Hrynkiewicz Wołłowicz, koniuszy grodzieński który ok. 1514 roku otrzymał nadanie tej części puszczy od Zygmunta Starego.
W środku gipsowe krasnoludki.
Wkrótce dolina rozszerza się i zabagnia. Brzegi nadal wysokie na kilkanaście metrów. Rzeka płynie
przyciśnięta do prawego brzegu doliny, ale też czasem rozdziela koryto.
Dolina ma ok. 100m szerokości i zajeta jest całkowicie trzcinowiskiem.
Prawy brzeg nadal wysoki. Dopływamy do miejsca, gdzie prawy brzeg obniża się. Jest tam
źródełko i łączka. Robimy postój i popas. Dalej rzeka meandruje
po dolinie, ale robi się coraz szersza.
W końcu osiąga kilkadziesiąt metrów i zamienia się w cofkę J. Rospuda. Chmurzy się i zaczyna padać.
60km - ujście rzeki Blizny, też szerokości kilkudziesięciu metrów. Mijamy się z płynącym pod prąd statkiem wycieczkowym.
Wreszcie wpływamy na jezioro (62km) i kierujemy się do lewego brzegu. Lądujemy na terenie jakiegoś
ośrodka wczasowego i dzwonimy po transport. Jedziemy do wsi Bryzgiel.
Po półgodzinnych poszukiwaniach trafiamy do
dużego ośrodka, który ma pole namiotowe na trzech tarasach. Rozkładamy się na najniższym.
DZIEŃ PIĄTY Rano po kąpieli wypływamy na jezioro i przedzieramy się przez zarośnięte
trzciną przesmyki na pełną wodę. Zachodni wiatr wieje nam w plecy. Natrafiamy na płycizne porośniętą trzciną i
musimy trochę kluczyć. Wyspę Ostrów Długi zostawiamy z prawej, wyspę Kamień jedni z prawej,
drudzy z lewej. Zbiera się na burzę. Wieje potężnie. Zbieramy się wszyscy przy półwyspie Łapa i chowamy się w trzcinach
odwrazając dzioby na W, pod wiatr. Jego porywy trzymają nas w miejscu, a nawet cofają.
Wreszcie wypływamy z trzcin kierując się na zach. brzeg (płw. Wysoki Węgieł). Skręcamy na północ a wysoki lesisty
brzeg chroni nas od wiatru. Dopływamy do półwyspu Rosochaty Róg i lądujemy przy kanale prowadzącym do zabudowań.
Pada mały deszczyk, ale rozpalamy ognisko i rozgrzewamy się jak możemy. Mimo że nadal wieje jak z cebra, wyruszamy
aby przebyć ostatni odcinek Wigier (Plos Wigierski).
Opływamy cypel Rosochatego rogu i kierujemy się w stronę
Półwyspu Klasztornego.
Po dopłynięciu do półwyspu z ulgą stwierdzamy, że wiatru tam nie ma. Ale nie ma też Tadka.
Czekamy pół godziny, wreszcie Tajemnik postanowił sprawdzić, czy może chociaż gitara została na powierzchni i ruszył z powrotem.
Tuż za cyplem nastąpiło spotkanie, bo Tadkowi wreszcie udało się pokonać wichurę,
która już kilkakroć cofnęła go w trzciny.
Po (kilkukrotnym) otrząśnięciu się z przeżyć znajdujemy przesmyk na J. Postaw
12km. Po 1,5km wypływ rzeki i most na drodze do Czerwonego Folwarku. Za mostem otoczenie rzeki
bagniste, koryto rozszerza się. Momentami przechodzi w rozlewisko z wyspami porośniętymi trzciną.
18km zbliżamy się do wsi Maćkowa Ruda (Jak piszą w przewodniku, 26 czerwca 1943r. patrol
Kedywu AK zniszczył tu niemiecką leśniczówkę, za co został przez leśniczego wyp..ny z lasu.) Z lewej strony podmokłe łąki,
z prawej gospodarstwa sięgające do rzeki. W co drugim pole namiotowe. Zatrzymuje nas tabliczka z napisem "dania gorące",
bo jest nam zimno. Idziemy 200m w/g drogowskazu do sklepu, w którym jest wszystko.
Na zapleczu jest sala konsumpcyjna, gdzie konsumujemy grzańca.
Wracamy w świetnych nastrojach i
rozbijamy namioty na brzegu.
(Tajemnik rozbija tylko łóżko)
DZIEŃ SZÓSTY Parę km za Maćkową Rudą dolina zabagnia się. Zaczynają się rozlewiska,
Po paru km wpływamy do lasu, ale za chwilę znów kręcimy między kępami
i wyspami trzcinowymi.
Po 1,5 godzinie (m. Gulbin) Hańcza definitywnie zanurza się w las,
aczkolwiek w nurcie nadal kępy trzcin oraz gągoły.
38km - most na drodze
Augustów - Ogrodniki we wsi Frącki. Lądujemy na posiłek. Trzy km za mostem mijamy pole namiotowe (jest za wcześnie).
Po następnych dwu km rzeka wypływa z lasu i meandruje po łąkach. Pokonywanie zakrętów tak, aby utrzymać się w nurcie i
nie tracić prędkości nie zawsze się udaje. 51km Na lewym brzegu pojawiają się pojedyńcze zagrody wsi
Dworczysko. Opływamy je olbrzymią pętlą na której końcu spotykamy piękne pole namiotowe. Znajduje się też właściciel, który
za pomocą wkrętarki odśrubowuje drzwi od wychodka, którego będziemy pierwszymi użytkownikami w tym roku.
Pogoda piękna. Wieczorem niebo wygwieżdżone, Tajemnik postanawia spać na ławce przy ognisku. Pomysł okazał się głupi.
Nad ranem śpiwór od opadającej rosy zamienił się w mokry flak. Na szczęście dzień wstał piękny.
DZIEŃ SIÓDMY Robimy zakupy u sołtysa i wypływamy. Rzeka głęboka, przeszkód brak
do tego stopnia, że Jarek aby nie wyjść z wprawy przepływa pod drzewem, chociaż reszta omija je bokiem.
60km
Dopływamy do stanicy wodnej Jałowy Róg.
Wysiadamy na chwilę. Dwa km dalej lądujemy we wsi Rygol na zakupy.
Do sklepu jeden km z hakiem. Hak ma dwa km. Posilamy się w towarzystwie byłego ciężarowca, który zgadza się, aby Tadek postawił
mu piwo, ale pod warunkiem przyniesienia go (piwa, nie ciężarowca) do stołu. Przepływamy pod mostem i jesteśmy na kanale Augustowskim.
62km
Śluza Sosnówek. Podnosimy się o 2,37m.
Zaraz za nią
Śluza Mikaszówka. Tym razem 2,82m do góry.
Przez malutkie J. Mikaszówek wpływamy na duże( 3,8km) J. Mikaszewo. Szukamy miejsca na prawym brzegu.
Na lewym duże i głośne pole namiotowe.
67km Za małym cyplem znajdujemy małe, lecz miłe
miejsce. Właściwe pole namiotowe jest kilkanaście metrów wyżej. -
biwak
DZIEŃ ÓSMY Przepływamy jezioro. 500m za nim
śluza Perkuć (2,38 m).
Przez J. Krzywe (1,5km) dopływamy do dwukoworowej śluzy
Paniewo (6,52m).
Zbudowano ją na nowo pod koniec lat 70-tych,
gdyż jak piszą w przewodniku
"... żołnierze AK pod dow. "Konwy" i partyzanci sowieccy mjr "Orłowa"
częściowo ją wyremontowali za pomocą materiałów wybuchowych". (Nie wiem czy czegoś nie pokręciłem)
Za śluzą przy kanale do J. Paniewo
piękny stary drewniany budynek - karczma Starożyn. 72km
Lądujemy. Pijemy piwo i przyglądamy się Właścicielce, która z tyłu przypomina licealistkę.
Rudemu tak się podoba, że postanawia przywieźć tu żonę.
Dalej płyniemy przez j. Paniewo (1 km długości) i Orle do śluzy Gorczyca - 76km Po 3 km
wpływamy w ujście do kanału Suchej Rzeczki, odpływu z wiekiego J. Serwy (6.5 km długości. Sucha Rzeczka jest prawie
sucha - 30cm, prawie martwa i prawie nieruchoma. Dopływamy do grobli zamykającej jezioro i przez drogę nią przebiegającą
przenosimy kajaki. Płyniemy 3,5 km do zabudowań wsi Serwy. Tam szukamy transportu nad j. Blizno (ostatnim etapem
wycieczki miał byc spływ Blizną). O przewoźnika niesłychanie trudno, a jedyny znaleziony wybija nam ten pomysł z głowy.
Po wybiciu przepływamy na odległą o 100 m od brzegu wyspę Dębowo, gdzie kiedyś była stanica i zakładamy biwak.
DZIEŃ DZIEWIĄTY Wracamy na Kanał. 3,5 km odcinka prostego jak w pysk strzelił.
83,5 Dopływamy do śluzy Swoboda. Ostatnie śluzowanie
Za śluzą początek jeziora Studzienicznego. Przepływamy 3,5km na jego zachodni kraniec. Tam w domkach kempingowych ostatni nocleg.
KONIEC SPŁYWU
POWRóT.....