23 - 24 - 25 wrzesień 2011.
Piątek
Koło 9.00 wysiadam z pociągu na dworcu w Przemyślu. Jakoś nie mogę się zebrać, więc aby uspokoić emocje
piję piwo na placu dworcowym. Kupuję jeszcze coś na drogę i ruszam w górę Sanu. Po 5km w Prałkowicach
skręcam w lewo, wstronę Zalesia. Za chwilę wjeżdżam w kolorowy liściasty las. Droga dobra, ale pod koniec
stromizna sięga 15%, co z automatu zamienia kolarza w piechura. Na szczęście po 200 metrowym podejściu jest
3,5km zjazd do Olszan. Olszany to wieś skolonizowana przez miastowych. Tradycyjnych gospodarstw zaledwie kilka.
Za Olszanami Brylińce. Piękna wieś półokręgiem otaczająca
wzgórze cerkiewne, na którym stoi kościół.
W centrum Bryliniec skręcam w dolinę wiodącą do wsi Cisowa, upewniając się u
woziwody,
że można tam dojechać na rowerze. Pierwsze 2km jedzie się po szutrowej drodze, jednakowoż następne dwa są tak błotniste,
że jechać się nie da. Dodatkowo na koniec bobry podniosły poziom wody o metr i nie można przejechać przez bród
nie zdejmując spodni. Szukam następnego idąc wzdłuż rzeczki po łąkach i chaszczach, pokonując rowy i płoty,
klnąc jak szewc. Wreszcie znajduję drogę zwózkową i osiągam wieś (5 domów) Cisową. Asfald biegnie do góry,
pod koniec wręcz pionowo i osiąga drogę Bircza - Przemyśl.
miejsce widokowe. W Birczy po pierwsze chcę się napić. Podjeżdżam pod hotel i
restaurację przy drodze, ale nieczynne.
Z rozmowy z właścicielem wnioskuję, że nie chce mu się zbierać chrustu na opał i wolał zamknąć interes.
Natomiast wskazuje mi adres
właściwego miejsca. Spędzam tam dwie godziny. (uwielbiam te klimaty).
Z knajpy dzwonię do agroturystyki "U Iwonki". Czekają na mnie.
Iwonka okazujesię starym dziadem, który już w drugiej minucie rozmowy kasuje mnie na stówę, ale łóżka są wygodne.
35km, 540m do góry.
Sobota. Po ciężkiej nocy (męczyły mnie skurcze nóg) postanawiam skrócić planową trasę do 40%. Jadę do wsi Kotów
leżącą na grzbiecie Bosaczki 459m n.p.m. Droga dobra. Po drodze wieś Rudawka. Całkiem nowa.
Kotów to post-PGR, składający się z czterech bloków, ale
nauka stoi tam na wysokim poziomie.
W nieistniejącej części wsi
cerkiew św. Onufrego z 1923r.
Wycieczkę kończę na rynku w Birczy.
(Małomiasteczkowy rynek to miejsce jeszcze bardziej magiczne
niż małomiasteczkowy bar).
18km, 150m do góry.
Niedziela Wracam do Przemyśla. Pierwsze 7km pod górę, do wsi Wola Korzeniecka, która w części leży na grzbiecie.
(widok na kotlinę Birczy)
wys. 440m. Na grzbiecie Lotnisko Arłamów odległe od Arłamowa o 18km. Następnie 12km zjazdu do Rybotycz.
Po drodze kościół w Posadzie Rybotyckiej.
Z Rybotycz żwirówka do Kopystnego (dwie chałupy pod Kopystańką 451m.) Podjazd przez lasy, a na grzbiecie wielkie łąki.
Potem zjazd na pysk gliniastą leśną drogą do Bryliniec.
(Po trzecim glebowaniu przeszedłem na trakcję pieszą). Z Bryliniec znaną już drogą
16km. do Przemyśla 43km, 650m podjazdu.
POWRóT
]