Listopad 2014 Tajemnik i Bolo
Na Przełęczy Małastowskiej zostawiamy samochód i idziemy do bacówki.
Wchodzimy do środka. Pusto, lecz z dołu, z pomieszczeń gospodarczych dobiegają jakieś dziwięki.
Siedząc przy stole w jadalni gromkim głosem
zamawiamy piwo. Przyjeżdża windą.
Wybieramy jakiś pokój i idziemy spać.
Czwartek
Rano windą spuszczamy pieniądze i wychodzimy. Dziwna sprawa.
Pod szczytem Magury Małastowskiej oglądamy
cmentarz z I Wojny.
Ze szczytu schodzimy na północ stromym zboczem na Przeł. Owczarską.
Przez przełęcz przebiega droga z Owczar do Małastowa. Po
krótkim odpoczynku schodzimy nią
do Małastowa w jego dolnej części, później jeszcze 500m w stronę Ropicy. Tuż za mostem na potoku rozpoczyna się droga grzbietowa
wiodąca (mamy nadzieję) na Dziamerę.
U jej początku leży
cmentarz z I wojny. Idziemy nieuczęszczaną drogą przez bukowy las.
Grzbiet jest na tyle wąski, że nie można zmylić drogi. Bolo jak zwykle pędzi przodem.
Na szczycie Dziamery plątanina dróg i dróżek biegnących we wszystkich kierunkach.
Bola ani śladu .("...a miałem być na Dziamerze, kto mnie stąd k... zabierze")
Tajemnik wybiera najlepiej rokującą i trzyma się jej kurczowo.
Droga schodzi w dolinkę między Dziamerą a Magurycznym i dobiega do drogi z Pętnej do Banicy. Stąd już tylko 5km do
bacówki nad Bartnem. W bacówce zimno, ciemno i ponuro. W jadalni na drzwiach wisi jadłospis.
Są pierogi z kapustą, twarogiem, kaszą gryczaną i boczkiem. Tajemnik chce zamówić z kapustą,ale dowiaduje się od ponurego gospodarza,
że to wszystko jest w jednym pierogu. Godzinę po pierogach zjawia się Bolo, który zagubił się na Dziamerze.
(...gdzie ta Dziamera cholera, gdzie ta Dziamera?).
Piątek Schodzimy do Wołowca. Tu prawdopodobnie mieszka niemiecki pisarz
polskojęzyczny Andrzej Stasiuk.
Z Wołowca leśnymi drogami dolinnymi przechodzimy do Jasionki w okolice przełęczy między Jasionką i Czarnem.
Z przełęczy podchodzimy do góry, do granicy lasu. Tam rzucamy okiem na całą wczorajszą trasę.
Po kilku rzutach wchodzimy w młody las i ścieżkami, a trochę na przełaj opuszczamy się w dolinę do byłej wsi Lipna.
Niewiele z niej zostało. Idziemy bitą szeroką drogą w dól wsi.
(w drugą stronę można zajechać do Zdyni) U wylotu drogi z Lipnej w Radocynie jest hotel nadleśnictwa. Tam śpimy.
Sobota Idziemy dol. Wisłoki w
stronę Nieznajowej, ale wkrótce skręcamy w lewo, w dolinkę
którą biegnie droga do placu drzewnego pod Żydówką 679m. Razem z drogą wznosimy się na grzbiet i schodzimy do Wołowca
na
wprost cerkwi. Tuż obok jest placyk z miejscem na ognisko i ławkami.
Tam robimy
przerwę obiadową. W centrum Wołowca skręcamy w lewo i doliną potoku Banickiego
dochodzimy do Banicy, a stamtąd, już po ciemku na przł. Małastowską, gdzie czeka citroen. GOT 63 pkt.
Powrót