15 - 18 luty 2024.
Uczestnicy: Jarek, Misiu, Tadek, Tajemnik.
Zamawiamy noclegi w Szczawniku, 400m od dolnej stacji wyciągu, jak nas poinformowała właścicielka. Nie dodała jednak, że wyciąg od pięciu lat jest nieczynny. Nie przeszkadza nam to jednak, i w czwartek rano ruszamy przez Mszanę i Stary Sącz do tak ukochanej przez nas doliny Popradu. W Wierchomli skręcamy do ośrodka narciarskiego. Tam Misiu i Jarek oddają się białemu szaleństwu, a Tadek z Tajemnikiem po wyjechaniu krzesełkami na grzbiet postanawiają dojść pieszo do Szczawnika. To dość trudne zadanie, gdyż do obiadu umawionego na 18. mamy tylko cztery godziny, a do przejścia prawie 5km. Na polanie pod Pustą zastanawiamy się, czy iść na szczyt. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby, gdyż już tam byliśmy. Przechodzimy więc trawersem na południową stronę grzbietu, obok wyciągu orczykowego. Schodzimy obok orczyka, potem krzesełek, do dolnej stacji wyciągu pod koniec bardzo stromo. Tadek popełnia mylny błąd mijając miejsce naszego noclegu, ale w końcu wszyscy odnajdujemy się w agroturystyce "U Somsiada".
PIĄTEK.





POWRóT
]