20 - 22 październik 2023.
Uczestnicy: Jarek, Misiu, Bolo, Tadek, Tajemnik.
Tradycyjna jesienna wycieczka w Bieszczady z powodów ważnych mniej lub bardziej została przesunięta w okolice Szczawnicy.
Początkowo mieliśmy iść do schroniska na Prehybie, jednak z powodu planowanego załamania pogody zmieniliśmy
cel na schronisko "Pod Durbaszką.
Ponieważ Misiu nie lubi, a Tajemnik nie może chodzić pieszo, wypożyczamy dwa rowery elektryczne.
Tak więc w piątek koło południa pijemy piwo w
knajpie Bacówka,
w Jaworkach w towarzystwie dwóch
przemiłych tubylców.
Następnie wyruszamy pod Durbaszkę w trzech grupach. Misiu jedzie bitą drogą, gdyż chce najpierw zawieźć na miejsce plecak z dobytkiem.
(3,6km, 300m pod górę, czas - pół godziny). Silna grupa, czyli Jarek, Tadek i Bolo postanowiła zażyć przyjemności jazdy kolejką.
Następnie idą grzbietem ograniczającym od wschodu wąwóz Homole aż do drogi trawersującej grzbiet graniczny po poziomicy 900m.
i nią aż do polan pod Durbaszką.
Jest to tak zwany trawers poziomy w odróżnieniu od trawersów pionowych, znacznie rzadszych.
W ten sposób przechodzą (6km, 485m pod górę,w tym 0,6km i 116m krzesełkiem, czas trzy i pół godziny)
Tajemnik rusza w dol. Skalskigo Potoku. Najpierw drogą przy potoku, potem gwałtowne podejście (jechać się nie da, gdyż droga bardzo kamienista
a stromizna ponad 20%) na polany pod Bereśnikem. Z nich widok na górną stację
wyciągu, a nieco wyżej cała panorama okolicy. Dalej lasem, przyjemną drogą aż do granicy. Tu rozpoczyna
się czarna rozpacz. Drogę przecinają dziesiątki strumyczków tworząc kałuże i błoto na drodze. Po którymś ześliźnięciu się do koleiny i
utopieniu tam roweru razem z sakwami, Tajemnik przechodzi na trakcję pieszą. Ta także nie jest łatwa, gdyż na wzniesieniach nogi buksują
w glinie, a system "walk" pracuje niedostrzegalnie. Przebycie takich 1,5km trwa ponad godzinę. W końcu są znaki zielone.
Dalej tą samą drogą co Tadek i reszta bandy, ale już po ciemku do schroniska (8,4km, 490m do góry, czas 5,5 godziny.)
W czasie tych zmagań dziadersów Misiu jeździł grzbietem granicznym od Wysokich Skałek do Wysokiego Wierchu.
SOBOTA. Idziemy/jedziemy grzbietem na zachód,skręcając na Jarmutę, którą zdobywa trójka szturmowa.
(Misiu jedzie doliną potoku do Szczawnicy). Tajemnik, który wyrusza nieco później (próbuje naładować akumulator)
powoli porusza się w tym samym kierunku. Spod Wysokiego Wierchu jest 1,5km zjazd na przełecz 100m niżej.
Tam Tajemnik zastanawia się czy jechać dalej na Szafranówkę, bo wskaźnik naładowania akumulatora spadł poniżej połowy
(ładowarka padła po kąpieli w kałuży). Rozsądek zwycięża i Tajemnik wraca powoli obserwując piękne
okoliczności przyrody Tymczasem wspaniała czwórka spotyka się w lokalu pod Palenicą w celu wymiany doświadczeń.
Po kilkukrotnej wymianie Misiu jedzie wschodnim zboczem Palenicy na Szafranówkę, reszta korzysta z kolejki na Palenicę.
Tymczasem Tajemnik po wyjechaniu pod Durbaszkę postanawia tam poczekać. W tym celu rozkłada się na
łące obok drogi
i wygrzewając się na słońcu wchłania atmosferę pienińskiej złotej jesieni oczami, uszami i pozostałymi zmysłami też.
Niestety, co dziesiąty turysta przemierzający drogę od Wysokiej do Palenicy widząc starego dziada leżącego na trawie
sprawdza czy rzeczony nie potrzebuje pomocy. Po udzieleniu siódmej czy ósmej odpowiedzi Tajemnik ma dość i zjeżdża do schroniska.
Po godzinie zjawia się Misiu, a już po zmierzch reszta załogi. Postanawiamy odbyć miłą pogawędkę przy ognisku i muzyce.
Udała się połowicznie, gdyż ogniska nie było.
NIEDZIELA Zbieramy się do odjazdu. Czekając aż przestanie lać, pijemy kawkę z ciasteczkiem na przyzbie schroniska
rozmawiając z miłymi harcerkami. Ok. 11. deszcz ustaje i zjeżdżamy/schodzimy
do Jaworek.
KONIEC i bomba, a kto czytał ten trąba.
POWRóT
]