BACOWANIE XXXXVII 30.11 - 1.12 2023r.
Uczestnicy: Tajemnik, Piusiu, Bolo
Trasa:Jamne
CZWARTEK.
Tylko w trójkę (Tadziu zaniemógł) tradycyjnie rozpoczynamy
bacowanie w Zabrzeży. Dzwonimy
do Taxi Łącko. Za pół godziny samochód przyjeżdża, jednakowoż zamiast lekko szalonej dziewczyny za kierownicą siedzi jej osierocony szef.
To już nie to samo. W Ochotnicy Górnej skręcamy w dol. Jamnego i po 3km wysiadamy na
końcu przysiółka.
W prawo odchodzi dolinka Pierdułowskiego potoku i odśnieżona droga nad potokiem.
Z tyłu , po przeciwej stronie Jamnego
grzbiet Przechyby z wielkimi polanami na zboczach.
Na południowych zboczach doliny kilka gospodarstw i kilkanaście
domków letniskowych.
Mijamy ostatnie gospodarstwo i
droga niknie pod warstwą 30-40cm śniegu. Po ok. 1km od startu (czas Tajemnika 45min.)
wchodzimy na dużą polanę. Po lewej stronie wielka stodoła, po prawej
zniszczony szałas.
Tu opuszczamy dolinę, aby dokonać skrótu (tym razem nie Tajemnik był jego autorem). Schodzimy do potoku, przekraczamy go i
stromym zboczem
drapiemy się do góry. Bolo walczy do upadłego poczym wraca.
Po osiągnięciu
plaskatej części zbocza Piusiu schodzi z powrotem do potoka
(
po drodze zwierzątko), przekracza go w drugą stronę i wspina się stromym (40%)
bezleśnym zboczem. Tajemnikowi szkoda zdobytej wysokości (40m)
i idzie dalej do góry, co skutkuje koniecznością przebycia potoku w zupełnie niedogodnym miejscu.
Tymczasem Piusiu
dociera do szałasu, który ma dach i wszystkie ściany.
Po telefonicznym uzgodnieniu, że to będzie nasza sypialnia, zabiera się
do porządków.
Drzwi będą służyły jako siedzenie, Po wyrzuceniu ze środka ostrewek (posłużą jako paliwo), okazuje się, że zol to glina i kamienie.
Przychodzi Tajemnik i
biernie przygląda się rozpalaniu ogniska. Po chwili smażymy i pałaszujemy
kotlety wieprzowe(jeden zostawiwszy dla Bola), gęsto zdrówkując do siebie. Następnie siadamy na drzwiach i
obserwujemy otaczające nas
okoliczności przyrody. Co parę kolejek nawołujemy Bola.
Słyszymy jego rześki głos z bardzo różnych stron, od lewa do prawa, jakby chodził zygzakiem. W końcu Bolo przychodzi, ale impreza nie trwa
już długo, gdyż starsi lubią chodzić spać z wieczornym udojem.
PIĄTEK.
Po strasznej (dla Tajemnika) nocy nadszedł jeszcze straszniejszy poranek i tylko jedno pragnienie -
zamieszkać w ubikacji.
Tymczasem na polu mrozik, powietrze przejrzyste, widać nawet Tatry. Szkoda, ale o żadnym programie przejścia do Skrodnego
być nie może. Piotrek tylko ogląda
trzeci szałas na naszej polanie. Schodzimy więc
wczorajszą drogą do Jamnego.
Tajemnik na końcu, gdyż musiał rozpinać spodnie co 50m.
Na szczęście do Jamnego dojeżdża Misiu swoim BMW, który jeszcze w środę wyraził chęć odwiezienia nas do domu. Tajemnik spędza podróż
siedząc na nocniku, uniemożliwiając reszcie uczestników świętowanie powrotu.
KONIEC.
POWRóT