BACOWANIE III 12-13 listopad 1997r. Uczestnicy: Tadek, Tajemnik, Salwa, Bolo, Bolo, Zenek, Miśka
Dojazd: do Koniny autobusem;.
Trasa: Konina - Borek - Mostownica - Podmostownica - Konina
Od ostatniego przystanku PKS-u w Koninie ruszamy w głąb doliny. Przez wąską gardziel przechodzimy na polanę Potasznię. Piękna kiedyś dróżka na przeł. Borek nie istnieje. Zbocza pocięte są szerokimi "spychaczówkami". Idziemy jedną z nich po prawej orog. stronie doliny. Czarny szlak, który również nią podąża odchodzi w lewo, na grzbiet Kopy. My idziemy dalej, lecz nie wszyscy, ponieważ (jak się później okazało), Bolo porywając ze sobą Zenka skręca razem ze szlakiem. Dochodzimy do przeł. Borek na której znajdujemy jakieś wielkie drewniane budowle - pono stajnie. Robimy wielką watrę i czekamy na maruderów. Nie przychodzą, robi się późno, więc ruszamy na Mostownicę. Po ciemku, w śniegu po kolana, ale kierując się niezawodną intuicją, wychodzimy na polanę dokładnie na wprost jedynego zagospodarowanego szałasu. Rozniecamy ognisko, Miśka pobija i smaży. Przychodzą Bolo i Zenek. Zenek w stanie agonalnym. Już koło północy mamy gości. To jakieś dwie pary idące na Turbacz zostały zmylone naszymi śladami. Oferujemy słabszej części nocleg pod naszym dachem, lecz część silniejsza postanawia szukać szczęścia w innym szałasie. idziemy więc spać sami.
Ranek wstaje piękny. Po śniadaniu ruszamy przez połogi, halny grzbiet, a później stromo przez las na Podmostownicę. Z Podmostownicy bardzo stromo schodzimy na polanę Potasznię. Tam Salwa dokonuje dokonuje ablucji, cokolwiek to znaczy. Nasępnie wolnym marszem udajemy się do Koniny, aby napić się piwa.

POWRóT