BACOWANIE XXVIII 8 - 9 listopad 2013.
Uczestnicy: Tajemnik, Bolo
Trasa: Łopuszna - Srokówki - Jankówki - Pańskie Skole - Ł.
Zajeżdzamy do ulubionego ośrodka hodowli pstrąga. Tu pierwsza niespodzianka - restauracja zburzona. Poniewaz nasz samochód wymaga specjalnej troski, zajeżdżamy do znajomego ośrodka Nawtobudowy, który teraz nazywa się Natanael (wszędzie ci żydzi). Ponieważ wyszynk od 13., a jest dopiero 12.30, ruszamy w górę Łopuszanki. Jak zwykle mijamy ujście Chłapkowego Potoku i po przejsciu mostku na Łopuszance skręcamy w prawo w wąską dolinkę (chcemy powtórzyć drogę z bacowania X). Mijamy jednak drożynę którą wspinaliśmy się w 2002r na Szumalową polanę i dochodzimy w siodło grzbietu, w którym leży Chowańcowa Polana. Dochodzi tam też czarny szlak. Szlak skręca w prawo, my w lewo, ku Szumalowej prześwitującej przez drzewa. Po 200m na drodze tablica że teren prywatny, przejścia nie ma, wściekłe psy i ochrona. Mamy to w dupie. Mijamy dwie chałupki na niewielkiej rówience (droga tu się kończy) i stromym leśnym bezdrożem osiągamy Pol. Szumalową ze tak powiem od tyłu. Na Szumalowej są dwie identyczne nowe chałupki w jednej mieszkał onegdaj ks. Tishner. Jak na 37 lat wygląda nieźle (bacówka, nie ksiądz). Szałas przy którym Salwa palił ognisko w 2005r (bacowanie XVI) też się trzyma. Gorzej z szałasem w górnym krańcu polany. 8lat temu było tak. Podchodzimy (700m i 100m do góry) na polanę Kamoniową (zwaną czasem Ligęzową). Tu następna niemiła niespodzianka. A kiedyś (bacowanie XVI 2005) było tak. Przechodzimy na prawo, na wschód i na polanie Matiaszowej oglądamy dwa szałasy - kamienny i drewniany. (Ostatnie zdjęcie jest robione przez szparę w drzwiach). Dalej na wschód, przeskakując potok wspinamy sie na własciwe Srokówki. Mijamy dwie nowe chałupy podobno zbudowane pod wynajem i jesteśmy na najobszerniejszej części polany. Na zachodniej połaci chałupa i obora, na północ Pucołowski stawek, (za nim chałupa na pol. Kramaszce, własność Maziarzównej). Rozkładamy się w budce przy stawku i palimy ognisko. Zjawia się Janek Maziarz z Łopusznej, (Zarębek Niżni nr 9), właściciel Srokówek, przedsiębiorca budowlany dużej klasy. Jak każdy góral jest prześladowany przez byłą żonę w Ameryce, urząd skarbowy i policję, a ostatnio przez Niemkę z Wiednia (Nowego Sącza). Preferuje (cokolwiek to znaczy) też kolorową. Opowiada o pucowaniu Pucołowskiego Stawku (no to zdrowie), ks. Tishnerze (najlepszego), dawnym życiu na Srokówkach od kwietnia do pażdziernika ( to bęc), budowaniu skansenu (na drugą nóżkę) i wiele innych pouczających opowieści. Siedzimy zasłuchani, z pewnym tylko niepokojem stwierdzając, że w pojemniku na kolorową jest coraz więcej powietrza. W końcu Maziarzowi przypomina się, że przyjechał tu po parę drzew ( ma tu 10ha lasu), zresztą wódki już nie ma. Ponieważ robi się ciemno, Tajemnik udaje się na spoczynek. Bolo raczy się piwem słuchajac głosu piły z różnych zakątków lasu.
Rano ognisko i smażenie. Ruszamy na Wysznią. Polana skoszona, siano zmagazynowane w lesie. Na Jankówkach zbaczamy w lewo w dół z widokiem na Turbacz. Droga dośc wartko zbiega w dół, mijamy dwie małe polanki i wychodzimy na dużą zwaną Pańskie Skole. Składa się ona z górnej, stokowej i dolnej płaskiej, połączonych wąskim przejściem. Jeszcze kawałek stromej drogi przez las i jesteśmy na dnie na dnie doliny, kilkaset metrów od Żubrowiska. Długim, lecz przyjemnym marszem dochodzimy do Natanaela. Ponieważ w niedzielę wyszynk od 15.00, a jest 12.00, ruszamy do domu.
KONIEC.
PS. Ponieważ mieliśmy GPS zapodaję, że przeszliśmy 13,8 km z prędkością średnią 3,2km/h, 499m podejść, największa wysokośś 1102m npm.

POWRóT