24 czerwiec 2014r.
Postanowiliśmy wrócić z Bolem do zarzuconej trzy lata temu tradycji i w pewnego majowego ranka wysiadamy z samochodu na wielkim parkingu na początko wsi Źdźar. Ponieważ wszystko widać, nikt nie wyciąga mapy, lecz ruszamy z kopyta i zamiast zejść w dolinę za zielonym szlakiem, idziemy górą aby za kilkanaście minut stanąć nad przepaścią na Ploszowych Turniach. Wracamy jak niepyszni i potulnie schodzimy do zielonego szlaku, aby po chwili znaleźć się w Monkowej Dolinie. Doliną płynie Rigelsky potok, a ścieżka biegnie skrajem żlebu. Po trzech km wychodzimy z lasu i widok się poszerza. Poruszamy się z godnością i powagą i może dlatego od mijających nas Słowaków dostajemy radę, że bardziej odpowiedni dla nas byłby spacer po Magurze Spiskiej. Z lewej strony mamy zbocza Szalonego Wierchu, po którym hasają kozice. Ze skał na tych zboczach wysączają się wody, które błyszcząc w słońcu rzeczywiście sprawiają wrażenie płaczliwych. Tu pora na uwagę
Uwaga
Myślę, że nazwa "Płaczliwa Skała" odnosiła się kiedyś właśnie do tych skał. Dlatego na określenie szczytu 2142m. używam spiskiej nazwy Źdźarska Vidla. Mało tego, dzięki legendarnej już przenikliwości myślenia popartej wielkim górskm doświadczeniem mogę postawić tezę że kiedyś nazwa ta obejmowała dwa sąsiadujące szczyty 2142m i 2152m (zwany teraz Havraniem), które rzeczywiście razem wyglądają jak vidla.
Na zboczach Szalonego wierchu pasą się kozice, na Szerokim Upłazie świstają świstaki. Podchodzimy zboczem Źdźarskiej Vidli, z za niej widać szczyt Havrania. Za chwilę jesteśmy na Szerokiej Przełęczy Bielskiej. Na zboczach Źdźarskiej Vidli widać wydeptane ścieżki po których poruszają się małe sylwetki Słowaków, choć to teren rezerwatu. Przez głowy przelatuje nam myśl, aby też wejść na szczyt, ale szybko gaśnie (myśl, nie szczyt). Na południe otwiera się widok na Tatry Wysokie, Wyglądające zupełnie inaczej niż widziane z Polski.
I już.
GOT 25 pkt.

Powrót